Mam na imię Marek. Na pierwszym roku studiów, w 2009 r. dołączyłem do Europejskiego Stowarzyszenia Studentów Prawa ELSA Poland, a obecnie mam 28 lat. Urodziłem się biologicznie płci żeńskiej, ale mam męską tożsamość. Dlatego potrzebowałem dopasować moje ciało i rolę społeczną do mojego wnętrza.

Przed pierwszą dawką leków hormonalnych dostałem od lekarza seksuologa skierowanie na wykonanie na NFZ badania kariotypu w zakresie chromosomów płci, które jest w Polsce badaniem wymaganym dla osób pragnących poddać się korekcie płci (w tym metrykalnej). Zapisałem się na nie w jednym z warszawskich instytutów medycznych. Mimo oczekiwania w 6-miesięcznej kolejce byłem bardzo zadowolony z możliwości wykonania go z refundacją, bo prywatnie jest to wydatek ok. 450 zł.

Wszedłem do gabinetu zabiegowego i zdjąłem marynarkę, po czym wyjaśniłem pani pielęgniarce moją sytuację i poprosiłem o zwracanie się do mnie na „pan”. Pielęgniarka odmówiła, uzasadniając tę odmowę faktem, że będzie za chwilę musiała oznaczyć probówkę z moją krwią moim żeńskim imieniem, a jak zacznie do mnie mówić na „pan”, to może się jej wszystko pomylić. Poczułem się niemile zaskoczony, zwłaszcza, że chwilę wcześniej lekarz genetyk przeprowadzał ze mną wywiad przed badaniem i używanie formy męskiej nie było problemem. Nie byłem pewien, czy bardziej stanowcze protesty mają jakiś sens, więc do końca zabiegu pobrania krwi obwodowej pielęgniarka do mnie mówiła używając form żeńskich, a ja udawałem, że tego nie słyszę.

#spójrzwlustro – zmiana zaczyna się od Ciebie.